poniedziałek, 28 września 2009

Czerwony Kapturek i Lis


- Zrobimy tak, pójdziemy ścieżką przy samych krzakach, są bardzo gęste, nic z nich nie wyskoczy. Będziesz szedł przy mojej prawej nodze, a jak wilk wyskoczy, to go wystraszysz - powiedział do Lisa Czerwony Kapturek.



Lis uśmiechnął się wyrozumiale. Był dobrym zwierzątkiem, powszechnie lubianym w lesie. Rozumiał innych i wiedział, że czasem strach ma wielkie oczy.Miał czas, więc z przyjemnością zgodził się towarzyszyć Czerwonemu Kapturkowi w drodze do domku babci.



Czerwony Kapturek dzisiaj szedł bez koszyczka. Wiedział, że babcia ma w domku wszystko, co niezbędne. Może zerwie kilka kwiatków i zrobi z nich bukiecik. Albo nazbiera ładnych szyszek i jarzębinowych korali i potem zrobi babci ładną kompozycję na kominek.



Na razie jest do przejścia droga. Gdzieś czai się wilk. - Czego się właściwie boisz?- spytał Lis Kapturka.
- Boję się wilka. Tego, jak się zbliża. Jak wystawia kły, warczy i pochyla się ku ziemi, przyczajony do skoku - odpowiedziała dziewczynka.
- Ale czy wilk zrobił ci kiedyś coś złego? - pytał dalej Lis.
- Nie zrobił. W głębi duszy wiem, że on tylko tak straszy, że wystarczyło by wyciągnąć rękę i się uśmiechnąć. Mówić do niego łagodnie i nie pozwalać mu być złym wilkiem. Tłumaczę to sobie ciągle, za każdym razem kiedy wchodzę na leśną ścieżkę. Jednak ogarnia mnie przerażenie. Każde duże drzewo, kępa krzewów może go skrywać, polanki też są nieprzyjemne, bo na nich wilk może rozwijać dużą prędkość. Tak naprawdę zaczynam oddychać dopiero jak się znajdę po drugiej stronie drzwi - Czerwony Kapturek opowiadał Lisowi o swoich przeżyciach. Szli leśną ścieżką. Słońce świeciło w koronach drzew, których liście szumiały delikatnie potrącane jesiennym wiatrem.



- Lisie, opowiem ci pewien sen. Ten obraz wraca co jakiś czas i ciągle się boję. Idę ścieżką. Tym fragmentem, gdzie leżą te brązowe kamienie. Zaraz za nim jest zakręt. Nigdy nie wiem co za nim będzie. Idę, bo muszę, ale coraz wolniej i wolniej. Ostatni krok i widzę drogę za zakrętem. Na środku stoi on. Olbrzymi. Patrzy stalowymi oczyma. Wwierca się spojrzeniem w moje serce. Czuję, że narasta w nim głuchy charkot i za chwilę rzuci się na mnie. Jest tak ogromny , że gdy otworzy pysk to mnie połknie bez wysiłku. Wtedy Lisie sprawdzam, czy to sen, wbijam paznokcie w dłonie i jeśli nie boli to wiem, że się zaraz bezpiecznie obudzę - uśmiechnęła się. Dzisiaj jesteś ze mną i pomagasz mi odganiać moje lęki.





Dużo czasu upłynie, aż strachy odejdą. Może nie odejdą nigdy. Może Czerwony Kapturek nie zdoła dostrzec w wilku dobrego zwierzęcia. W każdym razie dzisiaj się udało. Towarzystwo Lisa pomogło odpędzić złe myśli. Razem udali się do babcinego domku, gdzie czekała na nich staruszka i pyszna herbatka.

9 komentarzy:

  1. :) masz dar opowiadacza :) no i oczywiście szycia, bo kapturek i lis są super (swoją drogą lis bezwzględnie skojarzył mi się z Małym Księciem i oswajaniem) pozdrawiam

    http://zaczarowaneszydelko.ofu.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Magdaleną dar do opowiadania masz i to bez dwóch zdań! :) Kapturek świetnie Tobie wyszedł, a lis jest taki słodki:) Jesteś bardzo pomysłowa:)
    Pozdrawiam ciepło, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za miłe słowa. Historii mam w sobie mnóstwo, trudno jednak znaleźć słowa i formę, żeby je wyrazić. Ta akurat opowiastka jest o moim lęku przed psami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czerwony kapturek jest rewelacyjny... Za każdym razem jak do Ciebie wchodzę zaskakujesz mnie... Oczywiście pozytywnie... :) Pozdrawiam serdecznie... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, za opowieść... bajka...
    Gratuluję...! Czerwonego Kapturka i Lisa także...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie po odbiór wyróżnień:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Marimalko uśmiecham się do Ciebie i zapraszam po wyróżnienie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Krásne!!! ...nááááááááááááádhera!!!

    OdpowiedzUsuń