Tydzień temu, w sobotę, byłam na wycieczce w Gnieźnie. To była specjalna wycieczka, mamy takie co jakiś czas, spotykamy się z koleżankami z branży. Koledzy tez bywają, jednak w moim zawodzie są w zdecydowanej mniejszości. Obejrzeliśmy gnieźnieńskie biblioteki, oczywiście Katedrę z cudownymi drzwiami oraz Muzeum Archidiecezjalne. Oczywiście było przemiło, tylko nogi bolały od długiej jazdy autobusem.
Mam jednak taką refleksję, że oglądane zabytki i historia tego miejsca, to nie moja bajka. Nie podoba mi się sam fakt narzuconego chrztu. Wiadomo, że to była historyczna konieczność tamtych czasów, opowiedzenie się za jednym z nurtów chrześcijaństwa. Tego wymagały układy polityczne. Ale wyobraźmy sobie pogańskie plemiona. Ludzie wierzyli w licznych bogów uwikłanych w siły przyrody, którzy budzili lęk. W każdej puszczy były święte gaje, do których wstęp mieli tylko wybrani. To był surowy świat, pełen wypracowanych od wieków norm, które były dobre dla wszystkich. I pojawiają się nagle misjonarze, ścinają święte drzewa, palą posągi bóstw i co najdziwniejsze dla pogan, misjonarzy nie spotyka za to kara. Są opowieści o dobrym bogu zbawicielu, który kocha, zapewnia zbawienie, nie wymaga ofiar, ale to wszystko jest obce. Lud przyjmuje chrzest, ale nadal, przez setki lat jest wierny różnym przesądom i kultywuje, świadomie bądź nie pogańskie zwyczaje.
Absolutnie nie neguję wartości chrześcijaństwa, ale pogaństwo jest mi bardzo bliskie. Nie wierzę w Peruna, czy w Swarożca, jednak czuję duży związek z dawnymi słowiańskimi bogami, bożkami i demonami(których tak naprawdę nie znamy, z uwagi na brak wiarygodnych źródeł pisanych). Podobają mi się doroczne zwyczaje i obrzędy - obecnie są one ściśle powiązane z rokiem liturgicznym, wystarczy się zastanowić nad ich pochodzeniem i wymową.
Oczywiście pilnie wypatrywałam moich klimatów, czyli czegoś związanego z ludowością i robótkami, jednak jakoś mało tego było. Zrobiłam kilka zdjęć w muzeum, przedmiotom pochodzącym z misji. Z wycieczki jestem zadowolona, bo po raz kolejny okazało się, że podróże kształcą i pobudzają do refleksji i już czekam na kolejną wyprawę :)
W bibliotece dla dzieci, przeogromny wybór nowości, cudowna atmosfera, zapraszam tam wszystkich małych i dużych :)
Gnieźnieński Rynek - wszędzie było bardzo czyściutko i schludnie
Fragment ołtarza w jednej z bocznych kaplic
Obrazek z drzwi gnieźnieńskich, sen świętego Wojciecha - scen jest 18, na obu częściach, pokazują najważniejsze chwile z życia świętego
Sklepik z pamiątkami, nie były zbyt fascynujące, ale te szydełkowe prace są warte uwagi, niestety wiszą w tej witrynie od dawna, bo to było widać po nich
Jedna z rzeźb ze skarbca - piękna
Ta kulka to zabawka eskimoska, zdjęcie jest dobrze zrobione, tylko ta kulka jest bardzo puchata, a buźka jest z koralików w bladych kolorkach
Całkiem elegancka torebeczka
Podoba mi się naszyjnik, mam nawet takie nasiona w domu, dostałam od znajomego z antypodów :)
Piękny widok na Katedrę, z okolic parkingu, gdzie stał nasz autobus
czwartek, 17 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz