Nigdy się nie nudziła, miała swój świat, zainteresowania, pasje. Nie miała z kim rozmawiać. To ją najbardziej bolało. Rozmawiała w myślach sama ze sobą, ale była realistką i wiedziała, że to niedługo przestanie jej wystarczać.
Na spacerze zobaczyła go, na ławce w parku. Siedział długo,wyglądał jakby zaczynał gnić od tego zasiedzenia. Uśmiechnął się kiedy podeszła. Nie był w typie Królewny, no ale typy można zmieniać, modyfikować, może się uda tym razem zabić samotność. Kazał się nazywać Księciuniem. Zgodziła się, chociaż korona jeszcze nikogo nie uczyniła władcą.
Zaopiekowała się Księciuniem. Roztoczyła nad jego żabim ciałem swoje delikatne skrzydła. Poprawiała, ciągle zsuwająca się z jego głowy, koronę. On się wczepiał w nią. Łaskawie pozwalał zapraszać się na obiady. Przyjmował podarunki i po prostu był.
Nie chciał tylko pocałunków, mówił że nie jest gotowy na zmiany, że jeszcze nie dorósł. Na nic nie był gotowy. Był obcy i tylko był obok. A ona dalej rozmawia ze swoimi myślami, z nim nie umie.
Są razem. Królewna czeka na zmiany, jeszcze liczy na coś. Księciunio przeczekuje i jest mu dobrze...
wtorek, 18 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobrany duecik:) i ta niesamowita opowieść! Dodam też, że sukienka... ten materiał i skrzydełka- pięknie się komponują!!! Zadbałaś o najdrobniejsze szczegóły:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Anielska cierpliwość musi mieć królewna.
OdpowiedzUsuńLalki obie sliczne, podziwiam drobiazgowość i dokładność wykonania.
http://brbaratoja.blog.onet.pl/
a był pocałunek? bo może żaba wkrótce zamieni się w przystojnego królewicza - fajnie by było
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowaneszydelko.ofu.pl