środa, 30 września 2009

Miłe wyróżnienia

Spotkała mnie przemiła niespodzianka, w postaci wyróżnień od Kasmatki i Madlinki. Bardzo za nie dziękuję. Miło jest, gdy to co się robi podoba się innym ludziom.

Chciałabym przyznać swoje wyróżnienie. Wybrałam blogi szczególnie często przeze mnie odwiedzane. Jestem zauroczona prezentowanymi tam pracami. Są one dla mnie inspiracją na wielu płaszczyznach - patrzę zarówno na technikę wykonania, na wykorzystanie materiałów, kolorystykę oraz idee. Dziewczyny dziękuję za wszystko i czekam na kolejne Wasze wpisy.

Wyróżnienie
"Robótki z Głębi Serca"
przyznaję z radością dla:



Kasmatki
Madlinki
Joie
Edit
Magdy

poniedziałek, 28 września 2009

Czerwony Kapturek i Lis


- Zrobimy tak, pójdziemy ścieżką przy samych krzakach, są bardzo gęste, nic z nich nie wyskoczy. Będziesz szedł przy mojej prawej nodze, a jak wilk wyskoczy, to go wystraszysz - powiedział do Lisa Czerwony Kapturek.



Lis uśmiechnął się wyrozumiale. Był dobrym zwierzątkiem, powszechnie lubianym w lesie. Rozumiał innych i wiedział, że czasem strach ma wielkie oczy.Miał czas, więc z przyjemnością zgodził się towarzyszyć Czerwonemu Kapturkowi w drodze do domku babci.



Czerwony Kapturek dzisiaj szedł bez koszyczka. Wiedział, że babcia ma w domku wszystko, co niezbędne. Może zerwie kilka kwiatków i zrobi z nich bukiecik. Albo nazbiera ładnych szyszek i jarzębinowych korali i potem zrobi babci ładną kompozycję na kominek.



Na razie jest do przejścia droga. Gdzieś czai się wilk. - Czego się właściwie boisz?- spytał Lis Kapturka.
- Boję się wilka. Tego, jak się zbliża. Jak wystawia kły, warczy i pochyla się ku ziemi, przyczajony do skoku - odpowiedziała dziewczynka.
- Ale czy wilk zrobił ci kiedyś coś złego? - pytał dalej Lis.
- Nie zrobił. W głębi duszy wiem, że on tylko tak straszy, że wystarczyło by wyciągnąć rękę i się uśmiechnąć. Mówić do niego łagodnie i nie pozwalać mu być złym wilkiem. Tłumaczę to sobie ciągle, za każdym razem kiedy wchodzę na leśną ścieżkę. Jednak ogarnia mnie przerażenie. Każde duże drzewo, kępa krzewów może go skrywać, polanki też są nieprzyjemne, bo na nich wilk może rozwijać dużą prędkość. Tak naprawdę zaczynam oddychać dopiero jak się znajdę po drugiej stronie drzwi - Czerwony Kapturek opowiadał Lisowi o swoich przeżyciach. Szli leśną ścieżką. Słońce świeciło w koronach drzew, których liście szumiały delikatnie potrącane jesiennym wiatrem.



- Lisie, opowiem ci pewien sen. Ten obraz wraca co jakiś czas i ciągle się boję. Idę ścieżką. Tym fragmentem, gdzie leżą te brązowe kamienie. Zaraz za nim jest zakręt. Nigdy nie wiem co za nim będzie. Idę, bo muszę, ale coraz wolniej i wolniej. Ostatni krok i widzę drogę za zakrętem. Na środku stoi on. Olbrzymi. Patrzy stalowymi oczyma. Wwierca się spojrzeniem w moje serce. Czuję, że narasta w nim głuchy charkot i za chwilę rzuci się na mnie. Jest tak ogromny , że gdy otworzy pysk to mnie połknie bez wysiłku. Wtedy Lisie sprawdzam, czy to sen, wbijam paznokcie w dłonie i jeśli nie boli to wiem, że się zaraz bezpiecznie obudzę - uśmiechnęła się. Dzisiaj jesteś ze mną i pomagasz mi odganiać moje lęki.





Dużo czasu upłynie, aż strachy odejdą. Może nie odejdą nigdy. Może Czerwony Kapturek nie zdoła dostrzec w wilku dobrego zwierzęcia. W każdym razie dzisiaj się udało. Towarzystwo Lisa pomogło odpędzić złe myśli. Razem udali się do babcinego domku, gdzie czekała na nich staruszka i pyszna herbatka.

wtorek, 22 września 2009

Liliowa świnka


Uszyłam świnkę ustylizowaną tildowo. Chociaż Tilda ma w swoim zasobie świnkę o innym charakterze, bardziej królewską. Moja to taki brudasek. Początkowo chciałam, żeby świnki były trzy, jak te w bajce, gdzie budują domki. Jednak nie do końca jestem zadowolona z efektu i na razie świnka zostaje jedna. Oczka ma wyjątkowo z koralików, chociaż lubię u maskotek wyszywane, ale zginęłyby na ryjku.

czwartek, 17 września 2009

Wspomnienia z wycieczki

Tydzień temu, w sobotę, byłam na wycieczce w Gnieźnie. To była specjalna wycieczka, mamy takie co jakiś czas, spotykamy się z koleżankami z branży. Koledzy tez bywają, jednak w moim zawodzie są w zdecydowanej mniejszości. Obejrzeliśmy gnieźnieńskie biblioteki, oczywiście Katedrę z cudownymi drzwiami oraz Muzeum Archidiecezjalne. Oczywiście było przemiło, tylko nogi bolały od długiej jazdy autobusem.
Mam jednak taką refleksję, że oglądane zabytki i historia tego miejsca, to nie moja bajka. Nie podoba mi się sam fakt narzuconego chrztu. Wiadomo, że to była historyczna konieczność tamtych czasów, opowiedzenie się za jednym z nurtów chrześcijaństwa. Tego wymagały układy polityczne. Ale wyobraźmy sobie pogańskie plemiona. Ludzie wierzyli w licznych bogów uwikłanych w siły przyrody, którzy budzili lęk. W każdej puszczy były święte gaje, do których wstęp mieli tylko wybrani. To był surowy świat, pełen wypracowanych od wieków norm, które były dobre dla wszystkich. I pojawiają się nagle misjonarze, ścinają święte drzewa, palą posągi bóstw i co najdziwniejsze dla pogan, misjonarzy nie spotyka za to kara. Są opowieści o dobrym bogu zbawicielu, który kocha, zapewnia zbawienie, nie wymaga ofiar, ale to wszystko jest obce. Lud przyjmuje chrzest, ale nadal, przez setki lat jest wierny różnym przesądom i kultywuje, świadomie bądź nie pogańskie zwyczaje.
Absolutnie nie neguję wartości chrześcijaństwa, ale pogaństwo jest mi bardzo bliskie. Nie wierzę w Peruna, czy w Swarożca, jednak czuję duży związek z dawnymi słowiańskimi bogami, bożkami i demonami(których tak naprawdę nie znamy, z uwagi na brak wiarygodnych źródeł pisanych). Podobają mi się doroczne zwyczaje i obrzędy - obecnie są one ściśle powiązane z rokiem liturgicznym, wystarczy się zastanowić nad ich pochodzeniem i wymową.
Oczywiście pilnie wypatrywałam moich klimatów, czyli czegoś związanego z ludowością i robótkami, jednak jakoś mało tego było. Zrobiłam kilka zdjęć w muzeum, przedmiotom pochodzącym z misji. Z wycieczki jestem zadowolona, bo po raz kolejny okazało się, że podróże kształcą i pobudzają do refleksji i już czekam na kolejną wyprawę :)


W bibliotece dla dzieci, przeogromny wybór nowości, cudowna atmosfera, zapraszam tam wszystkich małych i dużych :)



Gnieźnieński Rynek - wszędzie było bardzo czyściutko i schludnie


Fragment ołtarza w jednej z bocznych kaplic


Obrazek z drzwi gnieźnieńskich, sen świętego Wojciecha - scen jest 18, na obu częściach, pokazują najważniejsze chwile z życia świętego


Sklepik z pamiątkami, nie były zbyt fascynujące, ale te szydełkowe prace są warte uwagi, niestety wiszą w tej witrynie od dawna, bo to było widać po nich


Jedna z rzeźb ze skarbca - piękna


Ta kulka to zabawka eskimoska, zdjęcie jest dobrze zrobione, tylko ta kulka jest bardzo puchata, a buźka jest z koralików w bladych kolorkach


Całkiem elegancka torebeczka


Podoba mi się naszyjnik, mam nawet takie nasiona w domu, dostałam od znajomego z antypodów :)


Piękny widok na Katedrę, z okolic parkingu, gdzie stał nasz autobus

środa, 16 września 2009

Aniołkowie





Mama spytała, czy nie zrobię kilku aniołów, przyniosła muszelki. Z radością zrobiłam. Bo to bardzo przyjemne, jeśli komuś można sprawić małe zadowolenie. Do ich wykonania użyłam odpadków szklanych, dlatego skrzydełka są takie powichrowane i niesymetryczne do bólu. Do zdjęcia pozowały na ręczniczku, bo jak znam możliwości takich zawieszek, nie wytrzymałyby w bezruchu.

czwartek, 10 września 2009

Candy w Gatto Pazzo


Niesamowite cukiereczki do zdobycia na blogu Gatto Pazzo. Losowanie 16 września. Można zdobyć przepiękne materiały i inne przydasie.

środa, 9 września 2009

Ptaszki


To są szklane ptaszki dla Dorotki. Obiecałam jej je już w tamtym roku, ale wiecznie coś wypadało i nie mogłam się za nie zabrać. Do zdjęcia pozowały na kiepskim sznureczku, ale jego ostateczny wybór pozostawiam przyszłej właścicielce. Są nieduże, mieszczą się oba na dłoni. Mogą być ozdobą stojącej w wazonie gałązki, albo wisieć w oknie. Ten ciemniejszy jest z ładnego przejrzystego szkła, z mlecznymi smugami, drugi z mało przejrzystego szkła opalowego. Mam nadzieję, że się spodobają. Za kilka dni wyślę je do nowego domu.

piątek, 4 września 2009

Błękitny koszyczek

Koszyczek z papierowej wikliny, pomalowany niebieskim akrylem i polakierowany. Uszyłam pasujące kolorystycznie ubranko, jeszcze kokardka i już można wkładać do niego swoje skarby.